czwartek, 17 października 2013

Spacer z przygodami

Mój synek zabiera mnie na wspaniałe jesienne wyprawy. Na nowo odnajduję czar deszczowej pogody, pięknych liści i kasztanów oraz (a co tam, raz się żyje) tarzania się po mokrej trawie.
Chciałam się mu jakoś odwdzięczyć i coś dodać od siebie do tych małych podróży.
Są to nieśmiertelne klasyki rodzicielstwa, ale postanowiłam i tak napisać o tym jak urozmaicamy sobie dżdżyste spacery.

1. Karmienie ptaszków



Przygotowałam pyszne przysmaki dla zimujących w kraju ptaszków i wywiesiliśmy je razem w parku i lesie. Tych w parku chodzimy doglądać. Myślę, że starsze dziecko może wziąć czynny udział w przygotowaniach, bo przepis jest bardzo prosty:

- 1 kubek ziarenek dla ptaków (my kupiliśmy gotową mieszankę, bo zamierzamy karmić całą zimę. Można też zrobić ją samemu z dostępnych w domu kasz i ziaren)
- 1/4 kubka wody
- 3 łyżki żelatyny
- foremki do ciastek
- sznurek

Żelatynę mieszamy z wodą i zagotowujemy. Dodajemy ziarenka dla ptaszków, łączymy. Napełniamy  foremki do połowy, wkładamy złożony na pół sznurek, zasypujemy masą do brzegów foremki. Czekamy przez noc aż żelatyna stężeje, po czym wyciągamy gotowe przysmaki z foremek.

2. Polowanie na skarby



Zrobiłam (na szybko, co widać na zdjęciu) karty przedstawiające skarby parku i lasu: jarzębinę, kasztany, żołędzie, szyszki, liście itd. Kiedy idziemy na spacer urządzamy wielkie poszukiwania skarbów widocznych na obrazku. W domu dopasowujemy nasze znaleziska do obrazków i ćwiczymy tym samym słowa, gdyż mój syn uczy się dzielnie mówić. Widzę już duży potencjał tej gry na przyszłość, ale może kiedyś stworzę karty do pobrania i wypracuję różne warianty. Na razie zabawa zaspokaja nasze potrzeby.

3. Stworki z kasztanów




Pamiętam z dzieciństwa podziw jaki wzbudzał we mnie tata wykonujący z kasztanów i żołędzi niezwykłe stwory, ludziki i konie, którymi bawiłam się godzinami. Koleżanka przesłała mi ostatnio zdjęcia pięknych, kasztanowych zwierzątek zrobionych dla jej córeczki (dziękuję za zgodę na ich publikację, Kasiu).
Warto jednak wziąć zapałki na spacer i budować z kasztanów już w parku! Możemy poprosić dziecko żeby znalazło np. płaski kształt na uszy lub okrągły na głowę. Zapewniam Was, że będziecie zaskoczeni kreatywnością Waszych dzieci! Ja śmiałam się do łez z poczynań mego małego konstruktora.

Podzielcie się, proszę, w komentarzach Waszymi pomysłami na udany spacer. Chętnie wypróbujemy coś nowego.

Pozdrawiam,
Kinga

1 komentarz:

  1. My rysujemy patykiem na ziemi i potem dekorujemy obrazki kamieniami, kasztanami, liśćmi. Co prawda jest to ekspozycja chwilowa, do pierwszego deszczu, ale i tak frajda. Za to do domu znosimy co się da, największym uznaniem cieszą się muszle ślimaków. Niestety trzeba potem te skarby skrzętnie chować, bo tata nie dostrzega ich wielkiej wartości i cichaczem się ich pozbywa :)

    OdpowiedzUsuń